top of page

Kliknij na gif by pokazał się jego wygląd i rozmiar rzeczywisty.

Derek Hale
Galeria
Sprzęt

Imię: Derek

Nazwisko: Hale

Pseudonim: -

Data urodzin: 4 maja

Wiek: 28 lat

Włosy: Czarne, zawsze               w nieładzie

Oczy: Zielone

Wzrost: 185 cm.

Funkcja: Jeździec

Dyscyplina: Wyścigi

RODZINA:

  • Nie znamy nikogo z jego rodziny

RELACJE:

  • Paula "Detalli" Ravenwood (przyjaciółka)

  • Livia "Ruska" Stark (przyjaciółka)

  • Blaze Montgomery (arcywróg)

  • Francis Barton (obiekt do usunięcia)

    Jego przybycie do Winter Mist zalicza się do zdarzeń cholernie dziwnych, o które lepiej nie pytać, nie mówić i najlepiej zaklinać, żeby nikt się nie dowiedział. Pewnej nocy, gdy burza była tak potężna, że wszyscy baliśmy się, że rano nie zastaniemy żadnego budynku na naszym terenie, słyszeliśmy wycie wilków. Wycie, skowytanie i warczenie. Poświęciliśmy dwóch pracowników, żeby sprawdzili, czy wszystkie stajnie są dobrze zamknięte, bo jak nam psowate dopadną koni, to naprawdę nie będzie dobrze. Tuż po tym, jak wrócili do domu, barykadując drzwi, usłyszeliśmy pukanie. Długo myśleliśmy czy otwierać, czy nie, ale w końcu nie powinno się żadnego człowieka zostawiać w taką pogodę na dworze. A nawet jakby to był psychopatyczny zabójca, to przecież byśmy sobie poradzili. Okazało się jednak, że ani to psychopata, ani zabójca, ale mężczyzna w odrapanych ubraniach, cały przemoknięty i zakrwawiony. Pewnie normalny człowiek zaczął zadawać by pytania, ale gdy wita się u siebie kilka razy w tygodniu mutantów-uciekinierów i rannych agentów Tarczy, którzy potrzebują opatrunku, takie widoki przestają być zaskakujące. Daliśmy mu ubrania, pokazaliśmy gdzie jest łazienka i apteczka. Ale tej drugiej nie potrzebował, bo jego rany same się zagoiły. Nie pytałam. Gdy się ogarnął, ubrał i zjadł kilka naleśników, które zostały z naszego obiadu, powiedział, że potrzebuje pomocy. Derek chciał dostać schronienie, w zamian mógłby pracować. A my potrzebowaliśmy pracowników. Zgodziłam się bez zastanowienia.

    Derek to niezastąpiony jeździec. I dżokej. I ogarniacz Legend of Wara. Ma niesamowicie silny charakter i nawet tego potworka jest w stanie poprowadzić. Do dziś pamiętam jak pierwszy raz na niego wsiadał. Gdy Derek próbował go osiodłać, koń postanowił pokazać mu jak bardzo zły ruch zrobił. Myśleliśmy, że będziemy musieli opłacać pogrzeb, ale nie. Facet sobie poradził! Rozgrzewka była jeszcze gorsza. Nigdy nie widziałam, żeby koń z taką nienawiścią próbował kogoś z siebie zrzucić, nawet podczas zajeżdżania. Baliśmy się, że koń nie tylko połamie Dereka, ale i samego siebie. Lecz i tym razem pracownik sobie poradził. Nawet udało się tego ogiera zapakować do startmaszyny. A gdy trening rozpoczął się na dobre i ruszyli... Dereka trzeba było zawieźć do szpitala ze złamaną ręką, nie chciała się zregenerować, tak go koń urządził!. Baliśmy się, ze nie dość, że nasz nowy pracownik odejdzie, to jeszcze poda nas do sądu za łamanie wszelkich zasad BHP, praw człowieka i pewnie kilku ważnych punktów konstytucji. Ale nie! On po dwóch miesiącach wrócił do stajni zwarty i gotowy. Jak widać nie ważne jakiego gatunku, facet pozostanie facetem. Najpierw Derek i Legend dali sobie po mordzie, ale teraz byli kumplami. Choć ja to wolę sobie tłumaczyć w ten sposób, że zasłużył sobie na jego szacunek. Jak zwał tak zwał, najważniejsze, że mieliśmy jeźdźca treningowego.

    Jest nieufny wobec obcych, oj bardzo nieufny. I to nie wynika z jego nieśmiałości, bo takim Dereka nazwać nie można. Bardziej z podejrzliwości. On jako pierwszy wita nowych pracowników z złowrogim uśmiechem i rządzą mordu w oczach. Tak samo wita też Francisa... O Blazie już nawet nie wspomnę, bo tych dwóch byłoby w stanie zagryźć się na śmierć. Nie znoszą swojej obecności, choć są zmuszeni. Bywa z nimi naprawdę ciekawie. Ale wracając, dla obcych jest szorstki, niedostępny i zrobi wszystko, żeby ludzi do siebie zrazić. Zupełnie inaczej jest, gdy ktoś się z nim zakoleguje, czy zaprzyjaźni. Okazuje się wtedy być przemiłym, przezabawnym facetem, o świetnym poczuciu humory, lojalnym i zawsze gotowym by pomóc swoim bliskim. Jeden z moich najbardziej zaufanych jeźdźców, pracowników i przyjaciół. Gdy potrzeba pomocy, on się zjawia. Uwielbia spędzać czas z przyjaciółmi, szczególnie przy ognisku, z gitarą i puszką piwa, opowiadając sobie najróżniejsze historie.

    Jest bardzo wysoki i umięśniony, przez co może być tylko jeźdźcem treningowym. Ale to się przydaje, gdy potrzeba poprzenosić ciężkie rzeczy, więc oprócz funkcji dżokeja pełni jeszcze rolę wózka widłowego. Ma niewiarygodnie dużo siły.

     Lubi pizzę, dobre filmy i skórzane kurtki, mógłby w nich chodzić ciągle, nawet jeżeli jest plus czterdzieści, nie wiem jak mu nie gorąco, nie pytajcie się mnie o to. Jeżdżąc autem to on musi prowadzić i nie ma innego wyjścia, choć już wiele razy próbowałam się wcisnąć na to miejsce. Pieczenie ciast i robienie deserów to ZDECYDOWANIE nie jego bajka. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku obiadu czy kolacji, a już szczególnie, gdy potrawa ma zawierać mięso. Derek zmienia się wtedy w wirtuoza kuchni i zawsze zjadamy wszystko, co nam przygotuje. 

bottom of page