Winter Mist
New season, new vision, new power
Kliknij na gif by pokazał się jego wygląd i rozmiar rzeczywisty.
Blaze Montgomery
Imię: Blaze
Nazwisko: Montgomery
Pseudonim: Even
Zegarek
Data urodzin: 30. 01.
Wiek: 28 lat
Włosy: Czarne, czasem zapuszcz je do ramion, a
czasem
podcina
Oczy: Niebieskie
Wzrost: 182 cm.
Funkcja: Vice szef
Dyscyplina: Wyścigi
RODZINA:
-
Nie znamy nikogo z jego rodziny
RELACJE:
-
Paula "Detalli" Ravenwood (przyjaciółka)
-
Livia "Ruska" Stark (przyjaciółka)
-
Christopher L. Castillo (kumpel od kufla i piłkarzyków)
-
Jack Hayes (przyjaciel)
-
Derek Hale (zabić to wciąż za mało)
Jego przybycie do nas nie było nigdy planowane. Zawsze jak jeździłam do Ruski, dobrze dogadywałam się z Blazem. No ale nigdy nie planowaliśmy, że będzie pracował w Winter Mist. Aż tu nagle, pewnego pięknego dnia, moja kochana siorczyćka postanowiła włamać mi się do głowy i wręcz wykrzyczeć, że musi zwolnić pracowników, a nie chce zostawiać ich bez pracy. Bez zastanowienia przyjęłam tych, z którymi miałam dobre relacje. W tym właśnie Blaze'a. Dostał swój własny domek, tak jak każdy z naszych pracowników, i cóż, robił swoją robotę. Zajmował się stajnią, karmił konie i, co nieźle nas zaskoczyło, niesamowicie dobrze dogadywał się z końmi wyścigowymi. Patrzył na nie i wiedział co im chodzi po głowie. Zawsze gdy był trening wyścigowy, on przychodził na tor. Robiło tak dużo pracowników, zawsze robili zakłady który koń wygra. Blaze był w tym dziwny, że trafiał za każdym razem dobrze. Ba, potrafił przewidzieć wynik całego wyścigu i który koń zajmie które miejsce. Przez jego idealną intuicję na zakładach już nie mogliśmy mówić na głos imion koni, bo każdy stawiałby na tego co Blaze, pisaliśmy więc imiona na karteczkach i pokazywaliśmy po wyścigu. A on ciągle wygrywał. Pewnego dnia zapytałam się jak to robi, że to jest przecież niemożliwe, żeby ZA KAŻDYM RAZEM, mieć rację. Chwilę się zastanowił czy mi zdradzić tajemnicę swoich wygranych zakładów (a co za tym idzie - kasy). Ale jak widać zaufał mi na tyle że powiedział. Przeszliśmy się wtedy po stajni, a on opowiadał mi o każdym koniu, a także o tym co widzi jak się ruszają, jak idą na tor. Że po tym tak łatwo wszystko rozpoznać i oszacować. Byłam pod niezłym wrażeniem, Blaze mógłby być idealnym trenerem, a nawet kimś jeszcze ważniejszym na sekcji wyścigowej. Mianowałam go więc vice szefem. Od tej pory to on ustala treningi, konie, towarzyszy mi na wszystkich aukcjach i sprzedażach, ze mną decyduje które konie pokryjemy którymi. Podejmuje praktycznie wszystkie najważniejsze, jak i mniej ważne, decyzje na sekcji wyścigowej, ze mną lub sam. I to była jedna z moich najlepszych decyzji.
Na początku był strasznie małomówny i miał problem z nawiązaniem kontaktu z naszymi pracownikami. No cóż, nic dziwnego, na pewno tęsknił za Echo. To właśnie dzięki wyścigom i tym zakładom bardzo się otworzył i zaaklimatyzował. Na początku nie angażował się w życie stajenne i tylko wykonywał swoją pracę, no ale ja całą siłą pchałam go do ludzi. I teraz to bywa aż za bardzo otwarty, potrafi ci powiedzieć wszystko, nie ważne od tego jak to jest niestosowne. Coś źle zrobiłeś? Jasno powie ci, że spieprzyłeś. Krzywo założyłeś siodło jakiemuś wyścigowcowi? Ochrzani z góry na dół. A, nie daj bór, Eredinowi? Legendy głoszą, że ktoś kiedyś tak zrobił... Jest niesamowicie uważny, jeżeli chodzi o konie wyścigowe, stały się jakby nie patrzeć jego światem. To one dały mu taki awans i nie zamierza ich zaniedbywać. Nasze wyścigowce muszą mieć wszystko idealnie i pięknie, muszą być w idealnym stanie i trzeba je traktować z szacunkiem. A najważniejszy jest Eredin, jego ulubieniec. W ogóle wszystkie konie z sekcji wyścigowej traktują go jak samca alfa, widzą w nim dobrego przywódcę. A Blaze na to nie narzeka. Co do ludzi, to cóż. Ma naprawdę ciężki charakterek i sposób bycia. Potrafi być jednocześnie niesamowicie przyjacielski, ale zaczepny, czasem w dość zgryźliwy, arogancki i opryskliwy sposób. Ciężko to określić. Chce się z nim przyjaźnić, a jednocześnie czasem uderzyć w twarz, lepszego opisu na to nie ma. Lubi się wygłupiać, co zresztą bardzo często robimy. Z Christopherem chodzi do baru, gra w rzutki i piłkarzyki i ogólnie mają te swoje męsko-kumpelskie wieczory, na które też często zapraszają Zena i Nicka. A później pijana paczka wraca mi do stajni i trzeba się nimi zajmować. Nickiem zajmie się Ana, Chrisem Ivette, zadzwonię po Ruskę w sprawie Zena, ale sama muszę sobie radzić z Blazem. Ech... Ale nie mogę narzekać. Jeżeli chcę iść do baru zalać smutki, potańczyć lub zrobić coś głupiego, Blaze jest tuż obok żeby bawić się razem ze mną i wyzywać na głupich ludzi, którzy mnie wkurzają. Jest z nim naprawdę wiele zabawy i rozrywki. Do rzeczy które mu się mówi potrafi podejść w bardzo arogancki lub zabawny sposób, ale gdy widzi, że sprawa jest poważna, to on wymyśla tysiące sposobów, żeby temu zaradzić i pokazuje, że naprawdę mu zależy. Potrafi być niesamowicie czuły i troskliwy, jeżeli chodzi o ludzi których kocha. I niesamowicie brutalny w stosunku do tych, którzy skrzywdzili jego lub, tym bardziej, jego przyjaciół. W swoją pracę jest jednak niesamowicie zaangażowany i wszystkie relacje schodzą na drugi plan, bo robota musi być dobrze wykonana. Już w całej stajni dobrze znane jest jego "spóźnienie". Nie można się spóźniać na treningi!!!
Nigdy nie przykłada dużej wagi do tego, jak się ubiera, a i tak zawsze dobrze wygląda. Jest właścicielem czarnej toyoty tundry. Lubi czasem zaszaleć w bardziej lub mniej dozwolony sposób. Przy porannym treningu uwielbia napić się kawy, a że podzielam tę pasję, często pijemy ją razem. Jeżeli chce się jechać do kasyna to tylko z nim. Ma genialną intuicję, wielkie szczęście i wie kiedy skończyć. Lubi hazard, ale ma do tego głowę i zdrowe podejście. Mówi, żeby zabierać od niego sierściuchy i pchlarze, ale tak naprawdę lubi nasze stajenne zwierzęta. Chociaż uważa, że ligry i duże koty to był bardzo zły pomysł.