top of page
Van Gotta Run
Yennefer
NN
NN
NN
NN
NN
NN
NN
NN
NN
NN
NN
NN

Imię: Yen Gotta Run

Imiona stajenne: Yen, Yennefer

Znaczenie imienia: Yen musi uciekać

(Yennefer - postać z książek i gier o Wiedźminie)

Rasa: American Paint Horse

Płeć: Klacz

Maść: Kasztanowato-srokata

Odmiany głowa: -

Odmiany przednie: -

Odmiany tylne: -

Hodowca: Andrea Phillips

Hodowla: Apple Garden

DZIERŻAWA

Własność: Detalli

Przebywa na terenie: Winter Mist

Kuty: Tak, na cztery nogi

Chip: Posiada

Paszport: Posiada

Kondycja: Bardzo dobra

Zdrowie: Celujące

Ujeżdżony: Tak

Ilość gwiazdek: 7

Western pleasure

Pole bending

Barrel racing

Tail class

English pleasure

Ujeżdżenie

Skoki

Hunter jumping

Hodowla

*[7] Yen Gotta Run

Yen została przez nas nabyta jako młody koń do ambitnej rekreacji, jazdy w teren i nauki westernu dla dzieci. Gdy teraz o tym myślimy, wiemy, że musieliśmy być wszyscy ślepi. Jednak gdy trafiła do nas, faktycznie zajeździliśmy ją delikatnie i rozpoczęła rekreacyjną przygodę z nastoletnimi adeptami jeździectwa. Owszem, była szybka, ruszała się zgrabniej niż większość koni jej rasy, była bardzo odważna i pokonywanie przeszkód w terenie nie sprawiało jej żadnych problemów. Uznaliśmy jednak, że jest po prostu wyjątkowa. Dopiero po wielu namowach znajomych, którzy widzieli ją w akcji, postanowiliśmy ją osiodłać klasycznie i zobaczyć, czy rzeczywiście ma tak duży potencjał jako koń sportowy. Okazało się, że nieświadomie kupiliśmy klacz, która miała zostać bardzo wszechstronnym koniem. Z powodzeniem trenowaliśmy ją ujeżdżeniowo i skokowo, jeżdżąc na niej tereny w westernie w ramach relaksu. Wkrótce wpadliśmy na pomysł trenowania jej do trailu i pleasure, co również okazało się być trafionym pomysłem. 

 

Swą wszechstronność zawdzięcza nie tylko możliwościom fizycznym co nastawieniu psychicznemu. Jest bardzo śmiałym koniem, niezwykle pewnym siebie. Potrzebuje bardzo mało by oswoić się z nowym typem przeszkody czy nowym zjazdem do wody. W terenach z powodzeniem może iść jako koń czołowy, jednak ma skłonność do kopania innych koni. Ot, kobieta.

Respektuje każdego jeźdźca i każdy typ kiełzna, jednak dla jej dobra i komfortu założyliśmy, że amatorzy i mało zaawansowani jeżdżą na niej bezwędzidłowo, z kolei osoby startujące i reprezentujące jakiś poziom mogą sięgnąć po snaffla i w końcu po czankę. Należy dodać, że u poprzedniego właściciela była jeżdżona jedynie na curb bit, co sprawiło, że stała się o wiele bardziej twarda w pysku- osoby zaawansowane i doświadczone muszą na niej używać czanki jedynie do określonych poleceń, bez stałego nacisku na pysk. W takim przypadku jest w stanie wygrać walkę, wyrywając wodze. Jest bardzo twardym koniem.

Trzeba przyznać, że jest indywidualnością, której nie da się zmusić do wykonywania tego, czego ona nie chce. Oczywiście na ogół jest bezproblemowa i spokojna, akceptując dzieci chodzące między jej nogami, jednak zdarzają się dni, gdy wykonanie prostego ćwiczenia urasta do rangi wyczynu. Wtedy mamy z nią krótki, luźny trening i dajemy jej spokój, by nie zrobić z nią kilku kroków w tył. Na szczęście zdarza się to tylko w domu- nie zaobserwowaliśmy czegoś takiego na wyjeździe. 
Właśnie- na wyjeździe. Gdy opuszcza mury naszej stajni, staje się zołzą. Denerwuje ją absolutnie wszystko jak i wszyscy, którzy kręcą się koło jej boksu. Na szczęście pozwala do siebie podejść i wykonać podstawowe zabiegi włącznie z siodłaniem, jednak nie ma najbardziej zrelaksowanego wyrazu pyska. Przy jej boksie zawsze musi stać ktoś z naszej ekipy, często zasłaniając ją całkowicie, gdy przechodzą inne konie- jest w stanie wychylić się i ugryźć przechodzące zwierzę czy nawet człowieka. Jest bardzo terytorialna, nie wpadliśmy na pomysł, jak temu zapobiec. Zwykle dodajemy jej krople uspokajające do wody i mieszankę ziół do paszy. Na występie nie jest otumaniona, a w boksie jest w miarę spokojna i pokojowo nastawiona- jej drażliwość ogranicza się wtedy tylko do kulenia uszu i podchodzenia do drzwi boksu, odstraszając obce konie.

Z kolei po opuszczeniu boksu, na placu do rozgrzewki skupia się na poleceniach- trzeba jednak mieć oczy szeroko otwarte, bo w dalszym ciągu jedziemy na koniu, który nienawidzi wszystkich obcych zwierząt i jest w stanie dać komuś kilka solidnych kopniaków.
Jednak gdy przychodzi jej kolej, całą swoją frustrację przekuwa na niesamowitą koncentrację, która może frustrować niektórych jeźdźców- reaguje na najmniejszy sygnał, delikatne muśnięcia. Zachodzi sytuacja gdy to jeździec musi dać z siebie wszystko, bo koń oddaje 110% procent siebie. Wszystkie jej porażki są jedynie winą jeźdźca, z czego wszyscy zdajemy sobie sprawę.
Nie uważamy, żeby zachodziła jakaś metamorfoza w innego konia- zawsze jest taka sama. Po prostu chce udowodnić swoją wyższość ponad innymi końmi. Nie wiemy czy to jakiś kompleks niższości- na placu do rozgrzewki zdarza się, że wszystkie startujące konie są od niej o wiele wyższe, przez co prezentuje się dość komicznie. Jednak po starcie okazuje się, że jest szybsza, zgrabniejsza i skuteczniejsza niż konkurencja.
Zdarza się, że inni przeklinają, gdy widzą ją na liście startowej. Znów startuje ta wredna, mała, łaciata kobyła. My wzruszamy ramionami i dajemy z siebie wszystko, by móc umożliwić jej dobry występ. Dlaczego? Bo wiemy, że gdy przychodzi do rundy honorowej, jest najszczęśliwszym koniem na świecie- ma wtedy najwspanialszy i najwygodniejszy galop jaki znam.

05. 05. 2009 r.

bottom of page