top of page

Imię rodowodowe: Quasi Gold

Imiona stajenne: Quasi Gold, Quasi, Goldy, Quaz

Znaczenie imienia: Prawie złoty

 

Linia żeńska: *Charlotte
*Clover x *Sternchen
Linia męska: *Pardon Me
*Hellfire x *Norway CS
Urodzony: 27. 08. 2012 R.

 

Hodowca: Paula "Detalli" Ravenwood
Hodowla: Winter Mist
Własność: Paula "Detalli" Ravenwood
Przebywa na terenie: Winter Mist

 

Płeć: Ogier
Maść: Izabelowata
Odmiany głowa: Kwiatek
Odmiany przednie nogi: -
Odmiany tylne nogi: -

 

Kuty: Tak, na cztery nogi
Chip: Posiada
Paszport: Posiada
Kondycja: Bardzo dobra
Zdrowie: Celujące
Ujeżdżony: Tak

 

Ilość gwiazdek: 0
Skoki: P-P1
Ujeżdżenie: L-P
Cross: easy, medium
WKKW: easy, medium

Skoki luzem
Pokazy
Wystawy
Hodowla

Oferta

Nowy koń na Winter Mist, który prezentuje się świetnie i ma zadatki na wspaniałego sportowca. Rozwijamy go w dziedzinie WKKW.

| OGIER | HANN | IZABELOWATA | 2011 |

Plany na tego pięknego, izabelowatego ogierka wyszły spod ręki Detalli, która to wpadła na szalony plan właśnie takiego zaryzykowania. Co ciekawe, na początku źrebak miał iść na sprzedaż, gdy tylko zostanie zajeżdżony. Tak więc jedenaście miesięcy po wezwaniu weterynarza, znów to robiliśmy, naszej kochanej Charlotte zaczął się poród. No i nieźle nas wszystkich zaskoczyła, gdy zobaczyliśmy źrebaka wyglądającego jak złota moneta. Weterynarz, który pochodził z Włoch, aż sam był zaskoczony i powiedział, jakby zaczarowany "quasi gold", co jak się później okazało, oznaczało "prawie złoty". Od razu wiedzieliśmy, że to imię idealnie pasuje do naszego nowego obiektu westchnień i nikt nawet nie próbował podważyć mojej decyzji, że źrebaka jednak nie sprzedajemy. On musiał zostać w naszej rodzinie, MUSIAŁ!

Szybko okazało się, że Quaz to kawał charakteru, nawet w małym źrebaczkowym ciele. Nie bał się odchodzić od mamy, chętnie oglądał i zaczepiał przechodniów, a gdy ci próbowali go pogłaskać, gdy ten tego nei chciał, nie wachał sie tego oznajmić zębami. Wyprowadzanie go na padok było istnym koszmarem, gdy ten maluch zamiast, jak inne źrebaki w jego wieku, trzymać się matki, latał jak głupi, odbiegając jak najdalej. Przy czym zawsze musiał wpaść w najmniej odpowiednie miejsce, na przykład zatrzymać się tuż pod kopytami już i tak narowistych anglików, choćby takiego War Company'ego, albo co gorsza Paranoic Smile. No ale głupi ma zawsze szczęście, więc i to małe, urocze stworzenie zyskało swojego bohatera. Chociaż powinnam powiedzieć bohaterów, bo byli oni potrzebni conajmniej trzy razy dziennie. Goldy uwielbiał zaczepiać i zaganiać inne źrebaki, będąc największym hojrakiem i badassem na pastwisku. No, dopóki nie pojawiły się niezadowolone matki źrebaków. Czasem zastanawiam się jakim cudem ten koń jeszcze żyje.

Gdy osiągnął dumny wiek półtorej roku... ani trochę nie zmądrzał. Quaz Quazem pozostać musiał i tym razem narażał się z coraz większą chęcią swoim rówieśnikom jak i starszym od siebie koniom. Ale było zabawnie gdy jakieś ogrodzenie waliło się, bo Goldy uciekał przed wielkim, groźnym ogierem pokroju Angemona. Instynktu samozachowawczego nie miał za grosz. Włączał mu sie dopiero podczas ucieczki, biegł tak szybko, że żaden z koni nie umiał go dogonić, no, oprócz kochanych wyścigowców. Dlatego bardzo zabezpieczaliśmy się, by nasz Prawie Ze Złota i te buldorzery nigdy się nie spotkali. Ale nie można ciągle na tego niemotkę narzekać, bo nie było aż tak źle. Quaz bardzo chętnie współpracował z osobami, które dażył sympatią, a przechodzenie przez drągi czy pokonywanie cavaletti było dla niego istną frajdą.

Zajeżdżanie go było wyjątkowo ciekawe, jednak niekoniecznie przyjemne, o czym przekonali się na własnej skórze nasi jeźdźcy. To była naprawdę trudna praca. Już samo zakładanie ogłowia było dla konia jednym wielkim nieporozumieniem i przecież musiał wyjaśniać, że to ten boks obok wołał o wędzidło, nie on. Boks oczywiście pokazywał mocnym wymachem kopyt, czasem dziabnięciem zębów, żeby to trochę urozmaicić. Gdy w końcu jednak przekonaliśmy go do tego sprzetu totalnej zagłady, przyszło siodło. Jeszcze gorsze od swego poprzednika, bo kto by śmiał mu zapinać popręg, bezdusznicy! Ale i to po kilku turach join up dało się załatwić. Niestety, samo zajeżdżanie okazało się koszmarem bez końca, a my mogliśmy tylko błagać o pomstę. Kto wsiadał na niego, mógł czuć się jak na zajeżdżanym ogierze pełnej krwi angielskiej, dokładnie to samo uczucia i ta sama prędkość, którą osiągają konie by zrzucić swego jeźdźca. Quasi po osiągnięciu prędkości zagłady lubił to się chwalić jakim jest samoukiem w dziedzinie reiningu oraz rzutem jeźdźca do celu. Ale i to przetrwaliśmy, a koń, po wielu naukach, okazał się fantastycznym wierzchowcem.
To koń z charakterkiem, lubi komuś zrzucić kask z głowy, przesunąć siodło z drążka tak, by ładnie huknęło. Lubi też ponapastować inne konie, bo tak zabawnie. Zadziora z niego ogromna, więc utrzymanie go przy życiu nie należy do rzeczy prostych. Zazwyczaj podczas treningu grupowego musimy najpierw Quaza osobno rozgrzać i zmęczyć, by w czasie treningu właściwego nie rwało go do zaczepiania koni, szczególnie, że często trenuje z naszym kochanym Angemonem. Jest raczej posłuszny, słucha się poleceń, o ile najpierw się go trochę zmęczy, dobrze reaguje na znaki. Jest raczej prosty do prowadzenia, choć lubi sobie szarpnąć głową i skręcić nie tam, gdzie mu jeździec pokaże, tak żeby było zabawniej. Jednak, o dziwo, potrafi wyczuć sytuacje, gdy raczej nie wypada się sprzeciwiać.

  • Skoki – To nie jest ten rodzaj konia zrodzonego z wiatru, stworzonego do skoków, którego koński duch posiada skrzydła. Nie, to nie ten typ konia, który spojrzy na przeszkodę pierwszy raz, ale już wie co ma robić, ani to nie ten typ, który jak nie będzie skakał, to umrze, albo umrzy kogoś. To po prostu izabelowaty hanower, który darzy skoki sympatią, który lubi trenować i spełniać się dobrze w tej dyscyplinie. Ma do niej zapał, to prawda, ma też talent, który potrafiłby rozwijać dalej, nauczyliśmy go jak się składać, ma wyczucie do podciągania nóg. Nie da się mu niczego zarzucić, jest kilka rzeczy, za które można go pochwalić, ale żadna z nich nie jest jakoś szczególnie wielka i wybijająca się poza inne konie. Każdy jego przejazd jest bardzo ładny i dokładny i aż miło popatrzeć, ale w nim też nie ma nic aż tak wyjątkowego, chociaż nie powiem, potrafi osiągnąć niezłą prędkość i jest bardzo elastyczny. Potrafi się świetnie wybić i robić duże zapasy nad przeszkodą. Nie boi się skakać, lubi to i czasem sam rwie na przeszkodę. Co tu dużo mówić, to po prostu bardzo poprawny koń z zapałem do tej dyscypliny, który z dobrym jeźdźcem jest w stanie zajść bardzo daleko.

  • Cross – W sumie to co powyrzej. Jest to koń szybki i bardzo elastyczny, dzięki czemu radzi sobie na trudnych trasach crossowych, wymagającyc sprytu i często niewygodnego kątu skoku. Nie boi się jazdy w terenie, ba, uwielbia ją i chętnie współpracuje ze swoim jeźdźcem, pędząc przez trasę. Bardzo dobrze radzi sobie w wodzie, jest na tyle silny, by nie tracąc zbyt dużo czasu przebić się przez nią.  Skacze wysoko, z dużym zapasem, mocno składając nogi. Ma naprawdę świetne wyczucie, dzięki czemu często odwala kawał roboty za jeźdźca. Nie wolno jednak nigdy tracić z nim czujności, Quaz lubi współpracować, owszem, ale czasem wielkie, wolne tereny mogą go rozkojarzyć, a w takiej dyscyplinie nie można sobie pozwolić, by wypaść z rytmu.

  • Ujeżdżenie – Koń, który został stworzony do tej dyscypliny, jednak ludzie, którzy widzieli objawy jego charakterku już by tak nie powiedzieli. Quaz wydaje się zbyt żywiołowy i lekkomyślny na tę konkurencję. I to prawda, trochę mu to przeszkadza, ale nie można powiedzieć, ze się nie nadaje, bo ten izabelek zapowiada się na fanatstycznego ujeżdżeniowca. Bardzo szybko uczy się nowych ruchów, chętnie współpracuje na czworoboku. Gdy tylko wie, że jego dyscyplina się zaczyna, zaczyna się ładnie zbierać, potrafi się sam ganaszować, jednak czasami trzeba mu pomóc. Ma niezłą akcję zadu, chociaż o wiele lepiej pracuje przednią częścią ciała. Jako że to ogier bardzo żywiołowy, to najlepiej prezentuje się w chodach wyciągniętych i bardziej żywych figurach na ujeżdżalni. Jednak i przy tych powolnych potrafi się skupić, prezentując się dobrze. Raczej nie ciągnie i nie należy do koni betonopyskich, jednak warto trzymać go pewnie na kontakcie, by mieć pełną kontrolę nad sytuacją. Nie potrzebuje mocnych znaków, by dobrze je odczytać.

  • Pokazy – Śliczne koniki zazwyczaj mają zdolność podbijania serc publiki. Gdy nasza gwiazdka pierwszy raz pojawiła się na pokazach, byłam pewna, że widzom na chwilę zabrakło oddechu, izabelowaty, cieniowany w złote i kremowe prążki, lśniący złotem w słońcu i przyglądający się tymi swoimi ciekawskimi oczkami w kolorze gorzkiej czekolady. Dodatkowo o bardzo ładnych mieśniach, wybudowanych przez sport. Tak, było na co popatrzeć. Nasz Prawie Ze Złota uwielbia robić furrorę na zawodach i być w centrum zainteresowania, dzięki czemu wręcz zawsze chodzi tym swoim królewskim krokiem, energiczne i z fantazją.

  • Skoki luzem - Uwielbia to, uwielbia być pozbawiony sprzętu i postawiony naprzeciwko przeszkód. Genilanie pracuje całym ciałem, gdy wybija się nad kolejne, coraz to wyższe drążki. Może nie jest epickim przedstawicielem skoków pod siodłem, ale na liście skoków luzem figuruje zapisany złotem.

Quasi Gold

Treningi:

 

  1. Brak

Osiągnięcia:

 

  1. Brak

Rozety i puchary:

bottom of page