Winter Mist
New season, new vision, new power
Dortmund
*Mars Colony x *Patchen Prince
17. 02. 2015 r.
"Hell Express"
*American Hybrid
*American Lion
*I'm Hybrid
Black Beauty
Roxie
Hydra Dragon
Oklahoma City
Danzig
Edge
Nreyev
Miasma
War Conflict
White Paradise
*Mars Colony
POTOMSTWO (0):
-
-
INFORMACJE
Imię: Dortmund "Hell Express"
Imiona stajenne: Dort, Dorty, Muddy
Znaczenie imienia: Miasto na prawach powiatu, położone w zachodniej części Niemiec
Rasa: Koń pełnej krwi angielskiej
Płeć: Ogier
Maść: Kasztanowata
Odmiany głowa: -
Odmiany przednie: Ze stawem pęcinowym
Odmiany tylne: -
Hodowca: Paula "Detalli" Ravenwood
Hodowla: Winter Mist
Własność: Paula "Detalli" Ravenwood
Przebywa na terenie: Winter Mist
Kuty: Tak, na cztery nogi
Chip: Posiada
Paszport: Posiada
Kondycja: Celująca
Zdrowie: Celujące
Ujeżdżony: Tak
Ilość giwazdek: 0
Wyścigi: 2400 - 3200 metrów
Pokazy
Wystawy
Hodowla
Zobacz resztę...
Nasze dwie najlepsze klacze miały przejść na emeryturę. Nie mogłam tego tak po prostu zostawić, więc na dobre zakończenie kariery obydwie miały mieć źrebaki. *Mars Colony urodziła właśnie tego fantastycznego kasztanka, który od początku zawrócił nam w głowie. Malec stanął szybko na nogi, bardzo szybko, kompletnie nie przejmując się tym, że wprawił nas w szok. A później chwijnie chodził obok mamy. To był bardzo dobry znak.
Od samego początku Dortmund wykazywał ogromną miłość do wyścigów. Już jako mały źrebak konkurował na pastwisku z Carpe Diem, bawiąc się w ganianie. Uwielbiał być pierwszy, kochał biegać. Widać było, że to właśnie prędkość dawała mu największą radość. Od małego także lubił pokazywać swój ciężki charakter w dosłownie wszystkim. Pójście na padok, sprowadzenie z padoku, wejście do boksu, wyczyszczenie, zrobienie z nim czegokolwiek kończyło się długą walką.
Nic więc dziwnego, że i zajeżdżanie było jedną wielką walką o dominację. Muddy stwierdził, że on nie będzie na grzbiecie nosił siodła i koniec. Długo z nim pracowaliśmy, join up i t-touch zdawało się nie mieć końca. Ale jednak działało, powoli, ale działało. Dając tym samym nie tylko możliwość siadania na Dorta, ale także sprawiło, że nawiązałam z tym kasztankiem bardzo silną więź.
Dortmund to koń nie tylko dominujący, ale i humorzasty, więc różnie bywa z nim i jego kontaktami z pracownikami. Potrafi z chęcią przyjąć pieszczoty, a kilka godzin później odganiać ludzi zębami. Nie lubi gługiego czyszczenia, w ogóle nie przepada za pielęgnacją i nie przyjmuje do wiadomosci, że ktoś ma mu wejśc do boksu. Czyszczenie go zazwyczaj pochłania uwagę trzech lub czterech osób, z których każda ma inne zadanie. Jedna czyści kopyta, druga ciało, trzecia trzyma a czwarta zajmuje Dorta przysmakami. Zakładanie jego sprzętu wygląda podobnie, choć jak mu się pokaże gdzie jegomiejsce, można uniknąć przykrości. Jednak niezależnie od tego jaki ma humor, zawsze na naszą korzyść będą działać trzy rzeczy: Evena szanuje (ale jego każdy koń szanuje), Matiego lubi, a mnie kocha. Dlatego to zazwyczaj nasza trójka przejmuje stery, jeżeli chodzi o zajmowanie się tym ogierem.
W stosunku do koni jest dominujący, nie wliczając w to Carpe Diem, to przecież jego przyjaciel. Lubi być królem na pastwisku, nie, poprawka, musi być królem na pastwisku. Raz tylko popełniliśmy ten błąd i daliśmy go na jeden padok z Eredinem. I ten jeden raz nam wystarczy. Jeżeli jakieś konie mamy dołączyć do tej dwójki, to jesteśmy bardzo ostrożni. Ostatnio udało się przyłączyć Overloada bez większych problemów. Koń szybko podporządkował się Muddy'emu i wszyscy byli szczęśliwi.
Trzeba uważać jak się go prowadzi obok obcych koni, bo może się na nie rzucić bez ostrzeżenia, jeżeli tylko zobaczy jeden sygnał negatywny ze strony tego drugiego. Wystarczy maleńka iskierka, a on zmienia się w buldorzera. Trzeba mu cały czas przypominać kto ma kontrolę, żeby nie zrobił krzywdy sobie i innym.
Uwielbia biegać, więc powinno się pomyśleć, że również lubi trenować. No i owszem, lubi treningi, ale niekoniecznie rozgrzewki. A zachowuje się na nich okropnie. Albo się ślamazarzy, albo wyrywa okropnie. Z nudów potrafi dla rozrywki zacząć się bawić jeźdźcem. Nie potrafi isć po prostej linii i zatacza się jak pijany. No koszmar. Dopiero kiedy tening schodzi na właściwe tory... Czyli jakby nie patrzeć tor, on natychmiast sie zmienia. Z najoporniejszego konia świata nagle chce współpracować i zrobić wszystko, by pobiec jak najlepiej.
W przyczepce nie było z nim nigdy problemu, bo zawsze jeździł z Carpe. Teraz jednak pakujemy nasze wyścigówki do koniowozu, więc jest trochę ciężej. Ale dopóki z jednej strony Munda jest Diem, a z drugiej Overload to wszystko jest dobrze. Przed startem na swojej drodze ma wiele nowych, narwanych koni, powinien być spięty i agresywny, prawda? A no właśnie nie. Tor działa na niego wyciszająco, jedyne co jest ważne to przygotować się do wyścigu, a inne konie mogą go conajwyżej pocałować.
W bramce niespokojnie przebiera nogami, nie może się wręcz doczekać na start. On kocha biegać, całym swoim sercem, ciałem i duszą. Będzie biec, nawet gdyby ziemia miała się przed nim zapadać. Nic go nie powstrzyma przed dotarciem do mety. Ma serce oddane wyścigom, jego dusza jest wolna i pragnie latać, a ciało ma przystosowane do tego wszystkiego. Koń posiada świetną technikę biegu, którą wielu już pokonał, nikt nie jest wstanie go dogonić, gdy on zaczyna gnać z całych sił. Na początku wyścigu usadawia się na drugim miejscu, tuż przy prowadzącym. Jedzie z głową na wysokości jeźdźca pierwszego konia, tym samym zmuszając parę nie tylko do utrzymywania tempa, ale także ciągłego zwiększania. A on wszystko przyjmuje ze spokojem, ciągle podpuszczając przodujących do przyspieszenia. Koń prowadzący się męczy, a Dortmund nawet się nie wysila. Dopiero w 3/4 toru jeździec go puszcza, pozwalając mu na długo wyczekiwaną chwilę. Użycie pełni jego siły. Jego mięśnie nagle spinają się i rozkurczają w niemej oznace tego, co zaraz się stanie. Koń wyprówa jak szalony, biegnie na złamanie karku, nagle fizyka przestaje mieć znaczenie, a on mknie przed siebie jak zaczarowany. Jego ciało działa jak samochód wyścigowy, jak dobrze naoliwiona maszyna. Nogi chodza idealnie, z maksymalnie dużym wyrzutem. Dzieli wyścig na jego i inne konie, które zostają daleko z tyłu i nie mają najmniejszych szans, by choć w połowie zmniejszyć dystans ich dzielący.