top of page

American Pharoah

Littleprincessemma x Pioneerof the Nile

14. 03. 2015

"Storm Rising"
Pioneerof the Nile
Empire Maker
Star of Goshen
Unbridled
Toussaud
Lord at War
Castle Eight
Storm Cat
Key Phrase
Ecliptical
Zetta Jet
Yankee Gentleman
Exclusive Rosette
Littleprincessemma

POTOMSTWO (0):

  1. -

INFORMACJE

Imię: American Pharoah    "Storm Rising"

Imiona stajenne: Americo, Pharoah, Faraon, Sztorm

Znaczenie imienia: Amerykański Pharoah

Rasa: Koń pełnej krwi angielskiej

Płeć: Ogier

Maść: Gniady

Odmiany głowa: -

Odmiany przednie: -

Odmiany tylne: -

Hodowca: Paula "Detalli" Ravenwood

Hodowla: Winter Mist

Własność: Paula "Detalli" Ravenwood

Przebywa na terenie: Winter Mist

Kuty: Tak, na cztery nogi

Chip: Posiada

Paszport: Posiada

Kondycja: Bardzo dobra

Zdrowie: Celujące

Ujeżdżony: Tak

Ilość giwazdek: 0

Wyścigi: 2000-3200 metrów

Pokazy

Wystawy

Hodowla

Zobacz resztę...

Tak się złożyło, że dostaliśmy cynk o aukcji ze świetnymi końmi wyścigowymi do zgarnięcia. Jak można było nie skorzystać, oni mają konie wyścigowe, a my sekcję, którą trzeba zapełnić. Blaze i ja kupiliśmy bilety i wskoczyliśmy czym prędzej w samochów, a później samolot. Podróż była bardzo długa, ale po przylocie nie było czasu na odpoczynek. Aukcja miała się zacząć niebawem. Zmęczeni i obolali pojechaliśmy więc na tor, gdzie prezentowane były rumaki. Wielu zachwycił duży, kary ogier oraz siwa klacz, zarówno rodowodem jak i stylem biegania, ale naszą uwagę zwrócił inny koń. American Pharoah właśnie się rozgrzewał i na pierwszy rzut oka nie było w nim nic wyjątkowego Ot, taki gniady przeciętniak. Nawet rodowodem nie był zbyt zachwycający i dopiero jego dalsze linie prezentowały się naprawdę dobrze. Mimo to w spojrzeniu gniadego było coś magnetyzującego. Popatrzyliśmy z Blaze'm po sobie, to musiał być nasz koń. Najpierw jednak prezentacja. I wypadł na niej chyba najgorzej. Koń ruszał się trochę jakby był w slowmotion, chociaż był całkowicie skupiony na torze. Wiedzieliśmy, że to mogło oznaczać dwie rzeczy - albo naprawdę nie chciał biegać, albo całym sercem chciał się ścigać, a będąc samemu na torze nie bardzo widział sens biegania. Ludzie mówili, że jest zbyt spokojny jak na konia wyścigowego, że nie ma zapału, choć mogła być to kwestia dobrego wychowania, z czego słyneła ta stadnina. Ogólnie rzecz ujmując - dużo ryzykowaliśmy biorąc go. Jakoś nas to nie odstraszyło. Już tydzień później Faraon stał w naszej stajni.

Gniady jest bardzo spokojny zarówno jak na ogiera, jak i na konia wyścigowego. To taki dobrze wychowany, kulturalny konik, który w dodatku jest bardzo milusi. On uwielbia towarzystwo człowieka, chętnie daje się głaskać, a z jeszcze większym entuzjazmem przyjmuje wszelkie łakocie. Nie ma problemów z czyszczeniem, choć nie lubi zbyt długo trzymać kopyt w górze, gdy komuś czyszczenie idzie nieudolnie, zaczyna się robić nerwowy. Ogólnie nie lubi jak ktoś się ślamazarzy przy zabiegach pielęgacyjnych, lecz gdy wszystko idzie szybko i sprawnie - nie ma z tym problemu. Całkiem nieźle przyjmuje też swój sprzęt. Przy zakładaniu wędzidła tylko czasem zarzuci głową, a przy zapinaniu popręgu zazwyczaj tylko tupnie nogą i na tym się kończy.

W stosunku do koni jest naprawdę opanowany i spokojny. Inne kopytne wokół niego mu nie przeszkadzają, dopóki nie staną się nachalne. Na padok chodzi więc z równie obojętnymi końmi co on i jeszcze żadnych przykrych zdarzeń nie odnotowaliśmy. Na rozgrzewce lepiej jednak go odsunąć od innych anglików, bo włącza mu się tryb wyścigowca i przestaje być aż tak milutki dla innych kopytnych.

Dla koni spoza stajni też jest raczej neutralny, dopóki te się na niego nie rzucają... lub dopóki sprawy nie przechodzą na tor. Bo przecież tor to teren Pharoaha.

Treningi z nim potrafią być albo przyjemnością, albo koszmarem. Kiedy ma trenować sam, wszystko idzie nie tak. Staje się oporny, ociężały, biega tak, jakby ważył z milion ton. Niby jest skupiony na torze, ale nie może wykrzesać z siebie choćby iskry. Sytuacja się zmienia, kiedy do treningu dołączają inne konie i urządzamy im wyścig. Wtedy w Pharoaha wstępuje demon szybkości i już nikt nie może się zatrzymać. Biegnie tak, jakby miała się pod nim zapaść ziemia. Wtedy pokazuje, jaki naprawdę ma zapał.

Zapakowanie i wypakowanie go z przyczepki to najprostrza rzecz na świecie. Koń wie, że to dziwne urządzenie na kółkach zawiezie go na tor. Co prawda jest zawiedziony, jeżeli to tylko weterynarz, a nie wyścigi, ale nie traci nadziei, że następnym razem znajdzie się na zawodach. Podczas samej podróży także jest spokojny, może jechać sam, może z innymi końmi, jemu to wisi i powiewa, gurnt, żeby nikt go nie zaczepiał. Rozgrzewka z nim przed zawodami jest trudniejsza, widzi tłum ludzi, widzi innych zawodników, wie co się szykuje. Zaczyna robić się strasznie niecierpliwy. Wprowadzenie go wtedy do bramki nie należy do najprostrzych rzeczy na świecie.

Ale wszystko się zmienia, gdy już się w tej bramce znajdzie. Nadchodzi całkowite skupienie, jego mięśnie się napinają, on nerwowo przebiera kopytami, chce już ruszyć. Gdy tylko może wystartować, wypada z bramki niczym z procy i od razu zajmuje prowadzenie. Zawsze stara się jechać na pierwszym miejscu, narzucając zabójcze tempo reszcie koni. Jest bardzo wytrzymały i on i jego jeździec wiedzą na ile mogą go wystawić. Tak też męczą resztę zawodników przez całą długość, a w 3/4 toru Pharoah dostaje skrzydeł. Zaczyna biec jeszcze szybciej, ruszać mięśniami jeszcze mocniej. Całejego ciało zaczyna pracować jak gigantyczna maszyna, robiąc kolejne długości. Zaczyna wyścig jako pierwszy i kończy go jako pierwszy. Ma niezwykły styl biegania, masę zamozaparcia i miłości do tego co robi. Jeżeli ktoś twierdzi, że konie nie lubią wyścigów, niech spojrzy w jego oczy gdy biegnie. W tym koniu płonie prawdziwy ogień zwycięzcy.

bottom of page